piątek, 6 grudnia 2019

Z pamiętnika nastolatka

12 kwietnia
W końcu jutro sobota i nie będę musiał iść do tej parszywej budy. Jak ja ich wszystkich tam nienawidzę! Palanty! Czepiają się o byle gówno! Bury znów podstawił mi haka i wyłożyłem się na korytarzu. Najwięcej to śmiały się te wypizgane idiotki - Klaudia, Martyna i Andżelika. Co za kretyńskie mają imiona! Jak można się tak w ogóle nazywać?! Lalunie z pomalowanymi paznokciami! Wstrętne, patrzeć na nie nie mogę. Nie było dziś Kamy i nie miałem z kim gadać. Pewnie rodzice znów zabrali ją do miasta na zakupy. Urwałem się z religii. Jest ostatnia. I tak mało kto chodzi na te głupie POGADANKI. W ogóle kto wymyślił takie durne słowo "pogadanka", skoro gada tylko jeden babsztyl? Co za kretyństwo! Koło boiska stał, jak zwykle, Bury ze swą bandą przygłupów i tłukli jakiegoś chłopaczka z pierwszej klasy. Przeskoczyłem przez płot za salą gimnastyczną i poszedłem nad rzekę.

14 kwietnia
Wczoraj prawie przez cały dzień siedziałem w swoim szałasie. Skończyłem czytać kolejny tom Bidwella. Jak ja bym chciał cofnąć się w czasie i być takim chłopcem okrętowym i pływać po całym świecie! Kiedyś wyruszę w świat! Rzucę ten cały syf, który tu mam i wyjadę! Pod wieczór wróciłem do domu i było to samo. Matka uganiała się z robotą na podwórzu, a ojciec leżał pod ścianą w kuchni zalany w trupa.
Dziś rano była w domu awantura jak z kosmosu. Ojciec znów poszarpał matkę, bo nie chciała dać mu kasy na butelczynę. Chciałem coś powiedzieć, ale pogroził mi pięścią i darł się, bym zamknął ryja. Wrzuciłem do plecaka zeszyty na jutro i nowy tom Bidwella i postanowiłem spać w szałasie.

15 kwietnia
Przed szkołą czekała na mnie Kama. Zaczęła opowiadać o minionym weekendzie, gdy podszedł do nas Bury. Zmierzyła go od dołu do góry, odwróciła się do niego plecami, założyła mi rękę na szyję i sarknęła: "Zaczęło tu jebać! Chodźmy stąd!" Zauważyłem, jak Bury zacisnął pięści i zwężył oczy.
W naszej klasie jest nowy chłopak. Co on w ogóle robi w takiej dziurze?

16 kwietnia
Bury ciągle dowala się do Kamy. Łazi za nią jak pies. A ona go prowokuje! Myślałem, że ją znam. Nie wiem, mam wrażenie, że podoba się jej to, że Bury tak koło niej skacze. Ten nowy nazywa się Dominik.

18 kwietnia
Kama była dziś tylko na dwóch lekcjach, potem urwała się wraz z Burym i jego najlepszymi kumplami, Grubym i Beniem. Prawie w ogóle ze mną nie gadała. Na ostatniej lekcji usiadł obok mnie ten nowy. Całą lekcję gadaliśmy o piratach i wyprawach morskich. Pożyczyłem mu swój ulubiony tom Bidwella.

19 kwietnia
Miałem dziś koszmarny dzień. Kamy dziś nie było, Bury też gdzieś zniknął. Za to Benio i Gruby łazili za mną od pierwszej lekcji. Po wuefie zauważyłem Kamę, kiedy przebiegała przez boisko. Wziąłem plecak i poszedłem jej szukać, chciałem jej zapytać, dlaczego już ze mną nie gada. Stała za ulicą, na alejce przy parku. Chyba gadała przez telefon. Nagle ktoś złapał mnie za plecak i podstawił mi haka. Byli to Bury, Benio, Gruby i jeszcze dwóch kolesi. Najpierw Bury wypalił mi kopa w brzuch, a potem Benio i Gruby trzymali mnie za ręce. Zerknąłem w stronę alejki i Kama patrzyła w naszą stronę. Uderzył mnie raz, drugi i trzeci. Czułem lejącą się z nosa krew. Wtem ktoś złapał Burego za bluzę i grzmotnął nim o ziemię. Słyszałem, jak Bury krzyknął do kogoś "Tyyy peedaleeee! Co tyyy, kurwaaa...", potem zacharczał i zawył. Jego kumple zniknęli, a on sam jęczał w pobliżu. Leżał na chodniku, jedną ręką trzymając się za krocze, drugą za gardło. Ktoś się nade mną nachylił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz